Archiwum | Styczeń, 2012

Jeszcze dalej niż południe

31 Sty

Odbywające się dzisiaj na Florydzie prawybory właściwie bardziej przypominają głosowanie ogólnokrajowe, niż lokalne. Świadczy o tym choćby fakt, że z możliwości wcześniejszego oddania głosu skorzystało już około 600 tysięcy wyborców, czyli niemal pięciokrotnie niż tych, którzy zagłosowali w pierwszych w tym cyklu prawyborczym głosowaniu w Iowa. Na Florydzie mieszka ponad 4 miliony zarejestrowanych wyborców Republikanów (Demokratów jest o niemal pół miliona więcej), i o wiele trudniej dotrzeć do nich poprzez mozolną pracę ruchów oddolnych. Najbardziej skuteczną metodą jest zatem zmasowana kampania telewizyjna.

Wskutek złamania ustalonej przez krajowe władze partii zasady, że delegaci rozdzielani są proporcjonalnie (GOP na Florydzie zdecydował, że stan utrzyma swoją tradycję głoszącą, że zwycięzca głosowania otrzymuje wszystkich delegatów) zredukowano o połowę ich liczbę Narodową Konwencję Republikanów, która odbędzie się zresztą na Florydzie, z 99 do 50.Floryda oddziela kandydatów, którzy dysponują olbrzymimi funduszami wspieranymi przez potężne Super Pac-i, od tych którzy nie mają ani takich możliwości finansowych, ani tak dużej liczby osób pracujących dla kampanii. Mimo to, ci drudzy wciąż mogą liczyć tu na przyzwoity wynik wyborczy. Np. kandydaci, którzy nie prowadzili kampanii w dwóch pierwszych prawyborach, otrzymali tam ok. 1% głosów. Natomiast Ron Paul, którego sztab w Sunshine State nie zorganizował żadnego spotkania z nim, może tu liczyć na dwucyfrowy wynik. Podobnie ma się sytuacja z Rickiem Santorum.

Znaczenie Florydy w tegorocznych wyborach prezydenckich rośnie jeszcze bardziej, gdyż liczba elektorów w tym stanie zwiększy się z 27 do 29. Właściwie trudno sobie wyobrazić tryumf kandydat GOP w wyborach ogólnokrajowych bez wygrania tego stanu. W 37 wyborach prezydenckich, które odbyły się tutaj od 1856 r., tylko raz nie wygrał kandydat Demokratów lub Republikanów. Nominaci GOP tryumfowali 14 razy, ale w ostatnich 15 elekcjach udało im się to aż 11-krotnie. Dzięki temu Floryda jest uważana za swing state, który często rozstrzyga o szansach kandydata na końcowy tryumf. Najbardziej znany przypadek miał miejsce w r. 2000, gdy cały świat przyglądał się z niedowierzaniem ponownemu przeliczaniu głosów w tym stanie, co ostatecznie zakończyło się ogłoszeniem zwycięstwa George’a W. Busha. Na szczeblu federalnym Florydę reprezentuje więcej Republikanów. Spośród 25 okręgów w wyborach do Izby Reprezentantów w 2010 r., kandydaci tej partii wygrali w 19 dystryktach, a aż cztery z nich reprezentowali dotąd Demokraci. Co zaś się tyczy Senatu, to siły są tutaj wyrównane. W poprzednich wyborach Floryda była areną jednej z najciekawszych rywalizacji o miejsce w tej izbie Kongresu. Republikański gubernator Charlie Crist po porażce w prawyborach, które wyłoniło kandydata partii do izby, zdecydował się na start niezależny. Oprócz tego swojego kandydata wystawili również Demokraci. Jednak ich obu pokonał nominat GOP – Marco Rubio, nowa gwiazda Partii Republikańskiej, wymieniany już teraz jako potencjalny kandydat na urząd wiceprezydenta w tegorocznych wyborach. Na szczeblu stanowym Republikanie utrzymują większość w obu izbach legislatury. Obecny gubernator, Rick Scott, jest trzecim kolejnym republikańskim politykiem, który zasiada na tym fotelu. Jednak jest również jednym z najmniej popularnych gubernatorów w całych Stanach. Obecnie jego politykę popiera ok. 39,5% wyborców, a sprzeciwia się jej ponad 46%. Pocieszające dla niego jest to, że z jego notowaniami jest i tak lepiej niż w czerwcu ubiegłego roku, gdy osiągnęły one historyczny dołek (jego politykę aprobowało wówczas tylko 30% osób, 56% nie zgadzało się z nią).

Ostatnie godziny przed głosowaniem nie zmieniły sytuacji w tegorocznej rywalizacji prawyborczej. Mitt Romney zmierza po pewne zwycięstwo, ale Newt Gingrich już teraz zapowiedział „długi marsz”, tak więc były speaker Izby Reprezentantów nawet w przypadku porażki sporą różnicą głosów nie wycofa się z wyścigu.

Prognoza Five Thirty Eight: Mitt Romney 44% (97% szans na zwycięstwo), Newt Gingrich 29,3%, Rick Santorum 13,9%, Ron Paul 11,2%.

Establishment kontra baza

29 Sty

Wczoraj odbyła się w Waszyngtonie tradycyjna kolacja Alfalfa Club. Na tym corocznym spotkaniu zbiera się stołeczna elita, z prezydentem Stanów Zjednoczonych na czele. Mimo naturalnej więzi łączącej przedstawicieli elit, kandydaci republikańscy starają się podczas tych prawyborów za wszelką wykazać jak niewiele mają wspólnego z establishmentem.

Newt Gingrich, którego notowania przed wtorkowym prawyborami na Florydzie, wyraźnie spadły, stara się zmobilizować elektorat poprzez kreowaniem się na kandydata antyestablishmentowego. Wyborcy słuchający tych zapewnień mogą być nimi skonfundowani, choćby z tego powodu, że outsiderem nazywa się kandydat, który blisko połowę życia spędził w Waszyngtonie. Faktem jest natomiast, że w porównaniu z Mittem Romneyem, były speaker Izby Reprezentantów zebrał o wiele mniej zgłoszeń o poparciu od aktywnych lub emerytowanych polityków. Wielu obecnych kongresmenów obawia się, że nominacja Gingricha na kandydata Grand Old Party zagrozi ich szansom na reelekcję w listopadowych wyborach. Władze Partii Republikańskiej są również zaniepokojeni przedstawioną kilka dni temu przez Larry’ego Sabato, znanego analityka politycznego, mapą rozkładu poparcia głosów elektorskich w poszczególnych państwach. Według niego w przypadku gdyby doszło do starcia Baracka Obamy z Gingrichem, głowa państwa ma niemal zapewniony ponowny wybór, dysponując już teraz głosami 303 elektorów (przy 270 głosach potrzebnych do zwycięstwa) Gingrich otrzymuje zaś 181 głosów poparcia i może wzbogacić się w najbardziej optymistycznym dla siebie wariancie (tzn. przy zwycięstwach we wszystkich stanach, w których wg badań rywalizacja między kandydatami będzie wyrównana) o kolejne 54 głosy, co oczywiście nic mu nie da w kontekście walki o zwycięstwo. Mapę Sabato nazwał Newt-Mare (gra słów, pochodzących od imienia kandydata i wyrazu „nightmare” – koszmar). Gingrich stara się dać temu odpór mobilizując poparcie ruchu Tea Party, który w znaczny sposób przyczynił się do odzyskania przez GOP większości w Izbie Reprezentantów ponad rok temu (choć w kilku przypadkach desygnując poprzez prawybory bardziej konserwatywnych kandydatów osłabił szanse szczególnie na odzyskanie tej większości również w Senacie). Nieoficjalnym surogatem (kimś, kto występuje w imieniu kandydata, a nieoficjalnym ponieważ nie udzieliła mu ona jeszcze oficjalnego poparcia) została nieformalna przywódczyni ruchu Sara Palin. Dzisiaj poparcia Gingrichowi udzielił zaś Herman Cain, jeszcze trzy miesiące temu był liderem sondaży dla Republikanów, zaś we wtorek wygłaszał odpowiedź Tea Party na orędzie o stanie państwa prezydenta Obamy.

Od związków z establishmentem próbuje dystansować się Mitt Romney. Choć tak jak w przypadku Gingricha jest to trudne. Jego główny rywal wypominał mu nawet podczas jednej z debat, że nie został zawodowym politykiem tylko dlatego, że w 1994 r. przegrał walkę o miejsce w Senacie z Tedem Kennedym. Faktem jest natomiast, że Romney jest bliższy dla wielu członków elity GOP. Poparło go około 1/4 członków republikańskiej delegacji w Kongresie. Romney ma również o wiele więcej surogatów (wśród których w ostatnich dniach najaktywniejsi są: senator John McCain, gubernator New Jersey Chris Christie oraz kongresmen z Utah Jason Chaffetz). Podczas ubiegłorocznego spotkania z członkami Kongresu Romney zapowiedział, że „nie skompromituje” ich. Wielu członków Izby, głownie tych, którzy sprawują pierwszą kadencję, czuje, że ich pozycja w listopadowej elekcji będzie bezpieczniejsza jeśli nominatem zostanie Romney.

Żadnego możliwości posądzenia o bycie członkiem establishmentu nie ma Ron Paul. Całe jego przesłanie do wyborców opiera się o zakwestionowanie istniejącego status quo. Świadczy o tym fakt, że w ciągu dwóch dekad służby w Kongresie zaledwie cztery z 620 propozycji ustawowych, których był autorem, były głosowane podczas posiedzeń Izby, a tylko jedna z nich nabrała mocy prawnej.

Z jednym z artykułów poświęconych sporowi pomiędzy republikańską bazą a elitami partii można zapoznać się tutaj.

Sprawy finansowe: kampania Romneya na Florydzie wydała pięć razy więcej niż Gingricha. Jeśli chodzi o Super Pac-i to na ataki na Gingricha wydano prawie 16,5 mln dolarów, ponad cztery razy więcej niż na Romneya.
Kolejne badania potwierdzają przewagę Romneya przed wtorkowymi primaries w Sunshine State. W sondażu NBC News/Marist: Romney ma 42% (15 pkt. proc. przewagi nad Gingrichem), zaś badanie Miami Herald/Mason-Dixon daje mu 11 pkt. proc. przewagi (42% dla Romneya), a wg Rasmussen Reports 16 pkt. proc. (Romney-44%).

Debata Republikanów: 19. i na razie starczy

27 Sty

Newt Gingrich, który wiarę w swój dobry wynik wyborczy w kampanii, oparł w dużej mierze na dobrych występach w debatach, zawiódł na wczorajszym spotkaniu na Uniwersytecie Północnej Florydy. Choć nie zanotował żadnej wpadki, to jednak zdecydowanie przyćmił go będący w, najlepszej od dawna, formie Mitt Romney. Dobre występy zanotowali również Rick Santorum i Ron Paul.

Jeśli wierzyć ostatnim sondażom z Sunshine State to Romney mógłby bronić pozycji faworyta, nie angażując się w bezpośrednie potyczki słowne. Były gubernator Massachusetts zdecydował się jednak „zagrać” bardzo aktywnie, czym być może zaskoczył nieco Gingricha, który był bardzo pasywny tak jakby zadowalały go obecne wyniki. Taka gra na remis nie opłaciła się, gdyż oprócz pewności Romneya, były speaker Izby Reprezentantów w kilku sytuacjach został przyćmiony przez pozostałych kandydatów. Do pierwszego sporu między głównymi faworytami doszło na tle polityki imigracyjnej. Prowadzący rozmowę dziennikarz Wolf Blitzer przypomniał wypowiedź Gingricha, w której nazwał on rywala „politykiem antyimigranckim”. Romney wyglądał w tym momencie na autentycznie wzburzonego, nazwał te słowa „niewybaczalnymi” i wezwał byłego speakera do przeprosin. Przywołał przy tym jego obronę w wykonaniu senatora z Florydy Marco Rubio, który jest synem imigrantów z Kuby. Rubio powiedział, że ta wypowiedź była niewłaściwa i miała charakter podburzający.

Co ciekawe, Romney udowadniając, że nie jest przeciwny imigrantom przywołał przykład swojego ojca, który urodził się w Meksyku (jego rodzina przybyła do tego kraju wraz z innymi mormonami w związku z wprowadzeniem federalnego zakazu poligamii). Stwierdził, że jest politykiem proimigracyjnym, który chce tylko żeby ludzi przybywali do Ameryki legalnie. Gingrich ustawicznie wracał do przykładu, że w myśl pomysłu Romneya będą deportowane babcie, na co Romney odparł, ze problemem nie jest 11 mln babć, ale 11 mln nielegalnych imigrantów, którzy zabierają pracę tym, którzy przebywają w USA legalnie. Wtedy Blitzer zapytał o reklamówkę Romneya w której padają słowa, że Gingrich nazwał hiszpański językiem getta. Jak wykazał PolitiFact, choć były speaker nie powiedział tego literalnie, to jednak miał na myśli język Cervantesa, więc w dużej mierze ta reklamówka zawiera prawdę. Romney wrócił do zarzutów o pracy Gingricha dla Freddie Mac, na co ten odparował, że były gubernator miał udziały w tej firmie. Romney stwierdził, że nie prowadzi własnych inwestycji gdyż mają one formę blind trust. Pytany o sprawę Paul stwierdził, ze cały spór go nie interesuje, zaś w kwestii agencji typu Freddie Mac uważa, że już dawno rząd powinien je sprzedać.

Gingrich dwa razy zaatakował mocniej. Pierwszy raz gdy Blitzer prosił go o komentarz, czy jest zadowolony z poziomu transparentności oświadczeń majątkowych Romneya. Gingrich odparł, ze wolałby odpowiadać na pytania na temat wizji rządzenia Ameryką. Jeśli miał wtedy zamiar powtórzyć manewr z krytyką mediów zastosowany podczas ostatniej debaty w Karolinie Południowej to jednak mu się on powiódł. Romney przypomniał swoje credo w tej sprawie: zapracował swoje pieniądze, nie odziedziczył ich i jest dumny z tego, ze osiągnął sukces, a osiągnięcia w życiu to nie przeszkoda, ale zalety, które można spożytkować na korzyść USA. Ponownie przypuścił atak kiedy powiedział, ze chrześcijaństwo stało się obecnie obiektem ataków m. in. ze strony mediów.

Kandydaci odcięli się od pomysłu Gingricha utworzenia stałej bazy na Księżycu, nazywając to niepotrzebnym wydatkiem, w sytuacji gdy potrzebne są ich cięcia. Paul stwierdził, że wolałby wysłać na Księżyc niektórych polityków. Romney powrócił też do swojej klasycznej kwestii o wyrzucaniu ludzi z pracy. Powiedział, że gdyby menadżer zaproponował mu taki biznes on wyrzuciłby go z pracy. Przy okazji zarzucił Gingrichowi, że w każdym kolejnym stanie w którym odbywają się prawybory obiecuje jego mieszkańcom poważne inwestycje (na Florydzie wiele osób straciło pracę w wyniku zawieszenia programu kosmicznego), co w sytuacji trudnej sytuacji budżetowej USA nie jest właściwe.

O pasywności Gingricha świadczy to, że dyskusja wokół reformy ochrony zdrowia toczyła się głównie między Santorum a Romneyem. Były senator z Pensylwanii sprawił dobre wrażenie. Odcinał się od polityki prezydenta Obamy wobec państw Ameryki Łacińskiej. Jak zwykle ścierał się również z Paulem.

Bardzo dobre wrażenie sprawiał Ron Paul. Kongresmen z Teksasu zażartował przy pytaniu, czy jako prezydent ujawni swoje badania medyczne, odparł, że tak choć będzie ono liczyć tylko około strony. Przy okazji wyzwał pozostałych rywali na wyścig rowerem na dystansie 25 mil w teksańskim upale. W sprawie imigracji uważał, że USA powinny bardziej interesować się własną granicą, a nie tą pomiędzy Afganistanem i Pakistanem. Wezwał do porzucania polityki państwa dobrobytu wewnątrz i wojny na zewnątrz. Zapowiedział, że w pierwszym roku urzędowaniu przeprowadzi cięcia w wysokości biliona dolarów.
Warto dodać, ze była to dopiero druga debata w której przywołano Polskę. Newt Gingrich porównał pomoc dla przemian w takich krajach jak Kuba do wysiłków prezydenta Reagana, premier Thatcher i papieża Jana Pawła II dla zmiany w Polsce i innych państwach w Europie Wschodniej. Należy dodać, ze Gingrichowie wyprodukowali film „Nine Days that Changed the World” o pielgrzymce papieża do Polski w 1979 r.
Wiele miejsca poświęcono również sprawom mniejszości latynoskiej oraz relacjom między USA a Kubą. Dyskusja zorganizowana przez telewizję CNN i oddział GOP na Florydzie była już 19. takim spotkaniem w tym cyklu kampanijnym. Teraz kandydaci dadzą odetchnąć wyborcom i kolejny raz spotkają się dopiero 22 lutego w Arizonie.

Transkrypcja debaty.

Słaby występ Gingricha przypadł w o tyle niekorzystnym momencie, ze w ostatnich dniach stał się obiektów ataków wielu wpływowych Republikanów (m. in. Bob’a Dole, kandydata GOP w wyborach prezydenckich w 1996 r.). Kwestionuje się także jego znaczenie dla polityki Reagana.

Wyniki ostatnich sondaży:
http://www.sunshinestatenews.com/story/mitt-romney-rolls-florida-despite-newt-gingrich-debate-mastery
http://www.quinnipiac.edu/institutes-and-centers/polling-institute/florida/release-detail?ReleaseID=1696

Jak przekonać Latynosów?

27 Sty

Według danych ze spisu powszechnego z r. 2010 udział Latynosów w społeczeństwie amerykańskim wynosi 16,3%, co w porównaniu z cenzusem sprzed dekady oznacza wzrost o 3,8 pkt. proc, czyli w liczbach bezwzględnych chodzi o ponad 15 mln osób więcej. W tej sytuacji skuteczne odwołanie się do tej części elektoratu może przyczynić się do znaczącego wzrostu szans w generalnej elekcji. Dla kandydatów Partii Republikańskiej sobotnie głosowanie na Florydzie będzie pierwszym w którym głos odda tak wielu imigrantów.

Jeb Bush, republikański gubernator Florydy w latach 1999-2007, który cieszy się dużym uznaniem w latynoskiej społeczności, zaproponował kilka zaleceń dla swojej partii, których spełnienie pomogłoby jej pozyskać wyborców w tej grupie. Polityk sugeruje: – postrzeganie tej społeczności jako grupy zróżnicowanej, a nie jednolitej; – znajdowanie wspólnych elementów, które łączą program Republikanów z doświadczeniami społeczności; – naprawę systemu edukacji; – postrzeganie kwestii reformy prawa imigracyjnego jako ekonomicznej, a nie sprowadzanie jej jedynie do tematu bezpieczeństwa granic. Jak podają badania na które powołuje się Bush, według Latynosów na ich potrzeby lepiej odpowiada Partia Demokratyczna (w ubiegłym roku uważało tak 45% Latynosów, czyli o 33 pkt. proc. więcej niż mających taką opinię o niż Republikanach. Równocześnie, różnica wśród zarejestrowanych wyborców wynosi (w pkt. proc.) 67:20 na korzyść Demokratów. Jednak wracając do przykładu Florydy, gdzie Hispanics stanowią już 22,5% populacji, w okręgu wyborczym nr 25, w r. 2010 tryumfował w wyborach do Kongresu Republikanin David Rivera, który popiera w kampanii kandydaturę Newta Gingricha. W skład tego dystryktu wchodzi m.in. miasto Hialeah gdzie blisko 95% społeczności to Latynosi.

Kandydaci, którzy prowadzą kampanie na Florydzie, rywalizują również o głosy tej społeczności. Kampania Newta Gingrich, który zaszokował Republikanów swoim poparciem dla części rozwiązań zawartych w DREAM Act, czyli ustawy dającej w pewnych sytuacjach możliwość legalizacji pobytu imigrantom, wykupiła reklamówkę w której oskarżała głównego rywala – Mitta Romneya o poglądy antyimigranckie. W konsekwencji sporej krytyki sztab kandydata zdecydował o jej wycofaniu. Gingrich proponuje „uczłowieczenie” polityki imigracyjnej i zezwolenie na stały pobyt dla tych imigrantów, którzy są na trwałe zakorzenieni w swoich lokalnych społecznościach.

Mitt Romney również odnosił się do kwestii polityki imigracyjnej w wywiadzie dla hiszpańskojęzycznej telewizji Univision. Kandydat sprzeciwia się DREAM Act, jest zwolennikiem budowy muru wzdłuż granicy z Meksykiem, a podczas tegotygodniowej debaty proponował pomysł „samodeportacji” nielegalnych imigrantów. Mimo to, Romney prowadzi wśród Hispanics w sondażach dla kandydatów Republikanów, otrzymując 35% głosów o 15 pkt. proc. więcej niż Gingrich. Były gubernator Massachusetts wyraził nadzieję na zmiany polityczne na Kubie, Warto zwrócić uwagę, że choć w 2008 roku Barack Obama wśród Latynosów wygrał z Johnem McCaine’m zdobywając dwa razy więcej głosów (na Florydzie, w procentach, pokonał go 57 do 42) to pośród osób pochodzenia kubańskiego w Sunshine State kandydat Republikanów zwyciężył Obamę 53 do 47 (również w procentach).

Tymczasem wygląda na to, że Mitt Romney złapała na Florydzie drugi oddech. Kilka kolejnych badań potwierdza jego prowadzenie. Jeden z, najbardziej optymistycznych dla niego, sondaży daje mu 8 pkt. proc przewagi (39-31). Tej nocy na antenie CNN odbędzie się ostatnia debata przed sobotnim głosowanie. Jeśli Gingrich chce odzyskać przewagę będzie musiał zaatakować.

Bohaterowie są zmęczeni

24 Sty

18. podczas tego cyklu wyborczego, debata republikańskich kandydatów na prezydenta nie przyniosła żadnego przełomu, bo też przynieść takowego nie mogła. Podczas spotkania w Tampie, zorganizowanym m.in. przez telewizję NBC, zabrakło efektownych spięć, które miały miejsce jeszcze podczas poprzednich dyskusji.

Newt Gingrich, opromieniony efektownym zwycięstwem w prawyborach w Karolinie Południowej, już na stałe wrócił do gry. Tym razem zupełnie inaczej niż w poprzednich dyskusjach występował w roli pewnego lidera sondaży, tak więc zdecydował się grać bezpieczną kartą. Mitt Romney, którego kampania potrzebuje błyskawicznego przełomu, wrócił do eksploatowanych już wcześniej zarzutów wobec Gingricha. Wypomniał mu podpisanie z firmą Freddie Mac, którą oskarżenie się o przyczynienie do wybuchu kryzysu ekonomicznego. Poza tym wypomniał kandydatowi odejście w Kongresu w 1999 r. w atmosferze skandalu. Nazwał przy tym Gingricha „wpływowym domokrążcą”, który krążył po Waszyngtonie, podczas gdy w tym samym czasie Romney jako szef komitetu organizacyjnego ratował budżet zimowych igrzysk olimpijskich w Salt Lake City (r. 2002), a później wygrywał wybory gubernatorskie w Massachusetts. Gingrich w odpowiedzi podkreślił desperację wyzierającą z tych ataków, nazywając je fałszywymi.

Wątpliwa jest skuteczność tych prób. Romneyowi bardziej pomagają ataki, które przeprowadza w formie reklamówek negatywnych jego Super Pac, a nie te, które sam formułuje podczas debat. Rick Santorum podsumowując potyczki słowne między dwoma głównymi faworytami powiedział, że między nimi obydwoma, a prezydentem Barackiem Obamą nie ma różnicy i nie chodzi tu tylko o kwestie stosunku do reformy ubezpieczeń zdrowotnych. Nie przebił się tym razem Ron Paul. Na pytanie czy poprze Gingricha odparł żartobliwe, że cieszy się, ze ich poglądy w kwestii standardu złota i Rezerwy Federalnej są zbieżne, a jeśli Gingrich zmieni jeszcze stanowisko w sprawie polityki zagranicznej będą mogli o tym poparciu poważnie rozmawiać. Co ważne, w przypadku nieuzyskania nominacji GOP, Paul nie wykluczył niezależnego startu w wyborach. Jakości debaty nie przysłużył się apel do publiczności skierowany przez moderującego dyskusję Briana Williamsa, który wezwał publiczność, aby ta ograniczyła w trakcie spotkania swoją aktywność. Gingrichowi wyraźnie się to nie spodobało i zagroził później, że w przypadku gdyby podobne obostrzenia miały mieć miejsce podczas kolejnych debat on nie będzie w nich uczestniczył. W dyskusji padło wiele pytań o sprawy ważne dla mieszkańców stanu Floryda, w tym licznej na półwyspie społeczności latynoskiej (m. in. kwestii Dream Act).

Mitt Romney musi szybko otrząsnąć się z szoku po porażce, bo wygląda na to, że jego kampania znalazła się w poważnym dołku. Notowania byłego gubernatora Massachusetts wyraźnie spadają. Według badania Instytutu Gallupa w ogólnokrajowym badaniu zarejestrowanych Republikanów ma on nad Gingrichem przewagę tylko 1 pkt. proc. Na Florydzie zaś traci do niego 5 pkt. proc. Jeśli te wyniki się utrzymają się to również w kolejnych debatach nie zobaczymy już znanego z wcześniejszych spotkań „wściekłego Newta”. Tymczasem kampanii Gingricha przyszła z odsieczą żona magnata biznesu hazardowego – Sheldona Adelsona. Miriam Adelson, podobnie jak wcześniej mąż, wsparła Super Pac kandydata kwotą 5 mln dolarów. Romney, który wcześniej opublikował swoje zeznanie podatkowe za rok 2010, wygłosi dzisiaj w nocy własną odpowiedź na orędzie o stanie państwa prezydenta Baracka Obamy. Oficjalnej odpowiedzi w imieniu partii Republikańskiej ogłosi gubernator Indiany Mitch Daniels, który nie zdecydował się na walkę o nominację swojej partii w rywalizacji o Biały Dom. Będzie to przygrywka przed czwartkowa debatą w Jacksonville. Romney musi się bardzo postarać, aby na kolejnym spotkaniu w Tampie, którym będzie w ostatnim tygodniu sierpnia Narodowa Konwencja Republikanów, nie wystąpić jedynie w roli mówcy wychwalającego przymioty Gingricha, który wtedy występowałby już w roli oficjalnego kandydata GOP.

Trzy stany, trzech zwycięzców

22 Sty

Jeszcze półtora tygodnia temu wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z wymarzonym przez Mitta Romneya scenariuszem. Po zwycięstwach w prawyborach w Iowa i New Hampshire były gubernator Massachusetts miał, na fali tych sukcesów, tryumfować również w Karolinie Południowej, aby ostatniego dnia stycznia na Florydzie praktycznie przypieczętować nominację Partii Republikańskiej w tegorocznych wyborach prezydenckich. Zwolennicy Newta Gingricha wyraźnie zawetowali ten „idealny plan” dając w Karolinie Południowej pewne zwycięstwo swojemu kandydatowi.

Newt Gingrich po zajęciu 4. miejsca w Iowa i 5. w New Hampshire teraz zdecydowanie wygrał głosowanie w Palmetto State, gromadząc przy tym poparcie ponad 243 tysięcy osób, (40,4% oddanych głosów). Były speaker Izby Reprezentantów wygrał głosowanie w 43 spośród 46 hrabstw. Szczególnie efektownie wyglądał tryumf Gingricha w Georgetown County, jednym z trzech hrabstw, w których Romney otrzymał ponad 20% głosów w prawyborach cztery lata temu. Teraz Gingrich wygrał tam 12 pkt. proc. Według badań exit polls przeprowadzonych dla telewizji CNN wśród 2381 respondentów były speaker Izby Reprezentantów wygrał w zdecydowanej większości kategorii socjodemograficznych. Zwracają uwagę rozmiary jego zwycięstwa wśród osób o poglądach konserwatywnych (68% elektoratu), gdzie w grupie wyborców bardzo konserwatywnych (36%) zgromadził niemal połowę głosów. Wbrew obawom o tym jak bardzo zaszkodzi mu telewizyjny wywiad jego byłej żony, tryumfował również pewnie wśród głosujących kobiet. Gingrich pewnie wygrał także wśród wyborców określających się jako Republikanie (71% badanych), gdzie otrzymał 45% głosów, ale co ciekawe pokonał Romneya wśród wyborców niezależnych. Dla wyborców w Palmetto State najważniejszą kwalifikacją dla kandydata była zdolność pokonania urzędującego prezydenta (45% głosujących), i tu Gingrich otrzymał ponad połowę głosów. Pokonał on również pozostałych kandydatów wśród tych, dla których najistotniejsze jest bycie prawdziwym konserwatystą i posiadanie odpowiedniego doświadczenia. Prawdopodobnie życie prywatne kandydata nie miało znaczenia dla konserwatywnych wyborców, ponieważ posiadanie silnego charakteru moralnego wskazało 18% wyborców, a Gingrich dostał w tej grupie najmniej głosów ze wszystkich (6%, czyli 7 razy mniej niż Rick Santorum). Dlaczego wygrał Gingrich? Oprócz wpadek Romneya związanych z kluczeniem wobec ujawnienia zeznań podatkowych, olbrzymie znaczenie miały debaty. 55% wyborców podjęło decyzję o tym na kogo zagłosuje w ciągu kilku ostatnich dni, w tej grupie kandydat dostał dwa razy więcej głosów niż Romney, zaś w kategorii wyborców, dla której debaty były ważne również wygrywał zdecydowanie.

W przemówieniu wygłoszonym po ogłoszenia zwycięstwa Gingrich jak przystało na tryumfatora więcej miejsca poświęcił prezydentowi Obamie niż rywalom. Skrytykował go za prowadzoną politykę zagraniczną, politykę w zakresie energetyki (odrzucenie ostatnich dniach projektu Keystone XL) w ostatnich dniach). Wyzwał ponownie głowę państwa na serię siedmiu trzygodzinnych debat w stylu tych między Lincolnem a Douglasem z r. 1858. Złośliwie dodając, że zgodzi się na używanie przez Obamę telepromptera. Zaproponował Amerykanom alternatywę: on może zapewnić im pracę, czyli czeki z wypłatami, Obama zaś bony na żywność (food stamps). Ostrzegł, że po ewentualnym zwycięstwie w listopadzie Obama będzie jeszcze bardziej radykalny. Gingrich pozytywnie odniósł się do innych kandydatów, znajdując dla każdego z nich miłe słowo.

Wybory są grą o sumie zerowej. Dzisiaj największym ich przegranym jest Mitt Romney, który kilka dni po ogłoszeniu, że w Iowa wygrał jednak Rick Santorum (otrzymał 34 głosy więcej niż Romney) znów został pokonany. Kandydat otrzymał 27,8% głosów (ponad 167 tys.) Tryumfował tylko w trzech hrabstwach, ale w żadnym z nich jego przewaga nad Gingrichem nie przekroczyła 8 pkt. proc. Byłemu gubernatorowi Massachusetts zaszkodziło na pewno kluczenie w sprawie ujawnienia zeznań podatkowych. Co ciekawe, sprawa Bain chyba nie okazała się dla niego aż tak niebezpieczna, niż np. nieprzekonujące występy w kolejnych debatach. 64% badanych ma pozytywne nastawieni do niego jako inwestora, a 36% z tej grupy głosowało na Gingricha (sic!). Romney wygrał wśród osób uzyskujących najwyższy dochód, mających poglądy umiarkowane, którzy decyzję o wyborze podjęli jeszcze w ubiegłym roku (ta grupa stanowiła 44% głosujących, wśród nich Romney uzyskał 36% głosów). Dla jego wyborców debaty miały niewielkie znaczenie.

Romney w swoim wystąpieniu po ogłoszeniu wstępnych wyników ostro zaatakował Gingricha (nie wymieniając go z imienia i nazwiska). Oskarżył go więc o używanie „broni lewicy” przy atakowaniu jego biznesowej przeszłości i wpisywanie się tym samym w retorykę Baracka Obamy. Zarzucił także Gingrichowi brak doświadczenia w prowadzeniu biznesu i rządzeniu jako gubernator.

Trzecie miejsce Rick Santorum, otrzymując 17% głosów, czyli ponad 102 tysiące. Kandydat zapowiedział, ze będzie kontynuował kampanię, choć podobne zapewnienia czynił Jon Huntsman po zajęciu trzeciej lokaty w New Hampshire, aby 5 dni później wycofać się z wyścigu.

Czwartą lokatę uzyskał Ron Paul, który 78 tysięcy głosów (13%). Tradycyjnie wygrał w grupie wyborów w wieku 18-29 lat. Paul raczej pogodził się z tym, że nie uzyska nominacji. Zgodnie z zapowiedzią nie będzie prowadził kampanii na, wymagającej olbrzymich nakładów finansowych, Florydzie, skupi się natomiast na lutowych głosowaniach w mniejszych stanach. Paul będzie wykorzystał kampanię do szerzenie swojego przesłania. „Ciułani” przez niego kolejni delegaci mogą okazać się języczkiem u wagi podczas sierpniowej konwencji w Tampie. Szczególnie jeśli będzie to brokered convention, czyli taka podczas której kandydat będzie negocjowany.

Nie udała się akcja Stephena Colberta, którego nazwisko nie znalazło się na karcie głosowania, więc wzywał on swoich zwolenników do głosowania na Herman Caina. Cain otrzymał zaś zaledwie 1,1% głosów.
Dobra wiadomość dla Republikanów jest taka, że w tych primaries wzięło udział ponad 601 tysięcy osób, czyli ponad 155 tysięcy więcej niż cztery lata temu, a także o blisko 70 tys. więcej niż w ówczesnym głosowaniu Demokratów.

Co nas czeka w przyszłym tygodniu? Najważniejszym wydarzeniem będzie orędzie prezydenta o stanie państwa, jednak kandydaci skupią się na dwóch debatach na Florydzie. Poza tym można spodziewać się tsunami negatywnych reklamówek skierowanych przeciwko Gingrichowi, a wykupionych przez związany z Romneyem Super Pac.

Spojrzenie na Karolinę Południową

21 Sty

Uczestnicy głosowania w prawyborach dla kandydatów Partii Republikańskiej w tym stanie mają słuszne prawo uważać się za kingmakerów. Od czasu ustanowienia tych primaries w r. 1980 ich zwycięzca zawsze zdobywał później nominację GOP w wyścigu o prezydenturę. Każda seria jednak kiedyś się kończy, a ponieważ tegoroczna rywalizacja, w ciągu ostatnich dni, stała się niespodziewanie bardzo wyrównana, nie sposób ocenić czy i tym razem prawo serii zostanie utrzymane.

Palmetto State jest ucieleśnieniem ,,czerwonego” (kolor kojarzony z Republikanami) stanu. Od zmian, które nastąpiły na amerykańskiej mapie wyborczej w latach 60. XX w. kiedy m.in. w wyniku przeforsowania przez Demokratów ustaw o prawach obywatelskich stany Południa w których wygrywali kandydaci Partii Demokratycznej zaczęły przenosić swoje poparcie na nominatów GOP. I tak od 1964 r. Republikanie prawie zawsze wygrywali tutaj w wyborach prezydenckich (wyjątek to r. 1976 i tryumf Demokraty Jimmy’ego Cartera). Podczas gdy wcześniej, od zakończenia wojny secesyjnej do 1960 r., taka sytuacja miała miejsce trzykrotnie (w 1948 r. wygrał tryumfował kandydat niezależny Strom Thurmond). Także w tegorocznej elekcji wszystkie większe ośrodki badawcze rozpatrują Karolinę Płd. jako bezpieczny stan dla kandydat GOP. Dla Republikanów jest to tym cenniejsze, że w wyniku wzrostu populacji w tym stanie, ustalonej w wyniku spisu powszechnego z r. 2010, liczba głosów elektorskich dla Palmetto State od tegorocznych wyborów powiększy się o 1 (do 9).

Spośród 6 okręgów wyborczych w wyborach do Izby Reprezentantów kandydaci GOP wygrali w pięciu (jeden z nich „odzyskując” kosztem Demokratów). Zaś w czterech dotychczasowych „czerwonych” okręgach, które dotąd reprezentowali w aż trzech przypadkach byli to nowi kandydaci. Najbardziej spektakularny był przypadek tryumfatora w okręgu nr 1. Tim Scott został pierwszym od 1901 r. afroamerykańskim kandydatem z ramienia Republikanów, który wygrał wybory w stanie należącym w XIX w. do Konfederacji. Także obu senatorów reprezentujących Karolinę Płd. w Waszyngtonie to Republikanie. GOP dominuje również w legislaturze stanowej, a od 1975 r. pięciu spośród siedmiu kolejnych gubernatorów pochodziło z partii spod znaku słonia. Jednak dla kilku z nich był to urząd na którym kończyła się ich kariera polityczna. David Muldrow Beasley (rządził w latach 1995-1999) przeniósł flagę Konfederatów z prestiżowego miejsca na stanowym Kapitolu na miejsca obok niego, co skutkowało jego porażką w staraniach o reelekcję, gdyż wielu zwolenników Republikanów nie mogło mu tego wybaczyć. Karierę polityczną poprzedniego gubernatora Marka Sanforda (2003-2011) zakończył zaś romans pozamałżeński. Obecna gubernator to Nikki Haley, która wygrała wybory 14 miesięcy temu z wynikiem 51,4%. Haley, która w prawyborach poparła Mitta Romneya, jest drugim obok Bobby’ego Jindala z Luizjany, gubernatorem stanu południowego pochodzenia indyjskiego. Istotne poparcie zebrał w tym stanie również New Gingrich, którego wsparli m.in. speaker stanowej Izby oraz lider większości republikańskiej tamże.

Ostatnie godziny przed głosowaniem potwierdziły, ze kampania w tym stanie bywa bardzo nieprzyjemna. Pojawił się mail zawierający nieprawdziwe informacje o tym, że Gingrich nalegał na swoją byłą żonę, aby przeprowadziła aborcję. Sprawą zajęła się już tamtejsza prokuratura.

Najnowsze badanie potwierdza momentum Gingricha. Były speaker Izby Reprezentantów uzyskuje w nim 40% wskazań, wyprzedzając Romneya aż o 14 pkt. proc.

Zestawienie reklamówek wyborczych z Karoliny Południowej:
http://swampland.time.com/2012/01/18/welcome-to-low-country-a-compendium-of-south-carolina-political-ads/

17 mgnień Republikanów

20 Sty

Newt Gingrich, który pierwszy raz od dawna występował w roli faworyta najbliższego głosowania w prawyborach (wciąż jednak nie można tak o nim powiedzieć w kontekście walki o nominację), obronił tę pozycję podczas 17. debaty kandydatów Partii Republikańskiej, choć po prawdzie rzekłszy, w trakcie dyskusji nie była nigdy zagrożona.

Moderator dyskusji John King z telewizji CNN zdecydował się rozpocząć ją od pytania skierowanego do Newta Gingricha, w którym prosił go o odniesienie się do zarzutów formułowanych wobec niego przez jego byłą żonę, Marianne. Były speaker Izby Reprezentantów wyraźnie przygotowany na taką sytuację stwierdził, że negatywna atmosfera, którą wytwarzają niechętne mu media utrudnia proces rządzenia krajem i zniechęca przyzwoitych ludzi do ubiegania się o stanowiska publiczne. Samo „wyciąganie” sprawy tuż przed kluczowymi prawyborami nazwał zaś działaniem nikczemnym. Riposta Gingricha spotkała się z entuzjastyczną reakcją zgromadzonej publiczności. Kandydat umiejętnie skorzystał ze stosowanej już wcześniej przez siebie narracji o „złych”, liberalnych mediach, które wypaczają obraz rzeczywistości, działając przy tym przeciwko tradycyjnym wartościom.

Cała sytuacja jest już dziś porównywana do słynnej wypowiedzi Ronalda Reagana z debaty w Nashua w 1980: „I am paying for this microphone”. Postawa Gingricha spotkała się ze zrozumieniem i poparciem ze strony pozostałych kandydatów, którzy unisono poprosili prowadzących o zmianę tematu dyskusji.

Pewien dysonans mogli przeżywać widzowie oglądający wypowiedzi Mitta Romneya. Z jednej strony znowu uchylił się udzielenia odpowiedzi na pytanie czy ujawni swoje zeznania podatkowe (odpowiedział: „może”). Z drugiej zaś zapewniał, że żył „na prawdziwych amerykańskich ulicach”, co biorąc pod uwagę jego status społeczny może spotkać się tylko z pobłażliwym uśmiechem i żartami ze strony internautów.

Sprytny manewr przeprowadził w trakcie dyskusji sztab Gingricha, ujawniając w tym czasie jego zeszłoroczne zeznanie podatkowe, z którego wynika, że wraz z małżonką zapłacili procentowo (nie w liczbach bezwzględnych) dwa razy więcej niż Mitt Romney. Kandydat przypomniał o swoich osiągnięciach politycznych (pracy z Reaganem, zwycięskich kampaniach wyborczych) czym naraził się na uszczypliwość Santorum w kwestii kreowania przez niego „grandioso” projektów. Santorum atakował Gingricha zresztą bardziej zaciekle niż Romney przypominając mu skandale podczas pracy w Kongresie w latach 90. poprzedniego stulecia i brak odwagi w roli speakera.

Gingrich podobnie jak w czasie poprzedniej debaty powrócił do swojej pochwały przedsiębiorczości. Krytykując prezydenta Baracka Obamę za to, że umożliwia młodym ludziom korzystanie z ubezpieczenia rodziców do 26. roku życia stwierdził, że ten robi to dlatego bo nie jest w stanie umożliwić młodym znalezienia pracy. Gingrich zapewnił amerykańskich rodziców, że dzięki niemu ich dzieci będą mogły wyprowadzić z domu, gdyż będą mieli pracę. Poza tym ponownie bronił swojej propozycji możliwości legalizacji pobytu dla części nielegalnych imigrantów, co spotkało się ze sprzeciwem pozostałych kandydatów. Romney celnie „trafi” w Gingricha w kwestii jego nieustannego odwoływania się do współpracy z prezydentem Reaganem. Były gubernator Massachusetts powiedział, że przeczytał wspomnienia Reagana i jego nazwisko pojawia się w nich tylko raz. Zresztą wspomina go dokładnie tyle samo razy, co jego ojca. Poza tym Romney podkreślał swoją prorynkowość. Kandydaci, dzięki pytaniu zadanym za pośrednictwem Twittera, odnieśli się również do bieżącej kwestii jaką SA kontrowersje związane z prawem SOPA, i wszyscy przeciwstawiając się jej uchwaleniu. Życie dopisało zresztą ciąg dalszy do tej historii gdyż liderzy Izby Reprezentantów i Senatu zdecydowali się porzucić prace nad tego typu legislacją.

Spore kontrowersje wywołała praca głównego moderatora dyskusji – Johna Kinga. Poza spektakularnym spięciem z Gingrichem na początku dyskusji swoje niezadowolenie z jego pracy moderatora wyrażała publiczność domagając się, aby pozwolił on wreszcie na zabranie głosu Ronowi Paulowi.

Transkrypcja debaty.

Kolejny powrót Newta Gingricha

19 Sty

Trener Houston Rockets, mistrzów NBA w r. 1994 i 1995 powiedział kiedyś „Don’t ever underestimate the heart of a champion”. Przebieg obecnej kampanii wyborczej Newta Gingricha, który sam ma talent do tworzenia podobnych chwytliwych fraz, sprawia, że sam kandydat mógłby z czystym sumieniem podpisać się pod tym stwierdzeniem.

O „czarnym tygodniu” Mitta Romneya napisał Woyzeck. Jednak dopiero zakończenie tego tygodnia może przerodzić się, dla lidera sondaży dla Republikanów, w koszmar, tym bardziej jeśli utrzyma się trend korzystny dla Gingricha. Choć były gubernator Massachusetts wciąż pozostaje faworytem rywalizacji to widać, że Gingrich wyraźnie złapał wiatr w żagle, ale ostatecznym potwierdzeniem jego momentum będzie dopiero zwycięstwo w prawyborach w Karolinie Południowej za 3 dni. Teraz okazuje się, że nie jest ono wcale takie odległe, jak jeszcze kilka tygodni temu an to wyglądało. Stało się tak dzięki dzisiejszemu wycofaniu się z wyścigu gubernatora Teksasu Ricka Perry’ego, który oficjalnie przekazał Gingrichowi swoje poparcie, ratując w ten sposób swoją twarz wśród wyborców z kategorii „anty-Romney”.

Oczywiście, proste zsumowanie głosów obu kandydatów w sondażach jest niezmiernie ryzykowne, ale uprawnione jest założenie, że zdecydowana większość jego wyborców, która zdecyduje się wziąć udział w tych primaries zagłosuje na Newta Gingricha. Zresztą badania przeprowadzane jeszcze przed rezygnacją Perry’ego potwierdzają tendencję wzrostową sondaży byłego speakera Izby Reprezentantów. W trzech (Insider Advantage, Rasmussen Reports, a także związanego z Demokratami Public Policy Polling) spośród pięciu opublikowanych dzisiaj badań, Gingrich prowadzi z przewagą od 2 do 6 pkt. proc., a w pozostałych dwóch (Politico/Tarrance i NBC News/Marist) traci od 7 do 10 pkt. i nawet po dodaniu do swojego rezultatu wyniku Perry’ego, Romney wciąż pozostaje ich liderem.

Gingrich już wcześniej sugerował gubernatorowi, a także Rickowi Santorum rezygnację z dalszej walki, dzięki czemu konserwatyści przedstawiliby w elekcji jednego kandydata (czyli jego), co miałoby udaremnić zagrożenie podziału głosów wśród tej części elektoratu, co dotąd premiowało Romneya. Cenne dla Gingricha może okazać się swego rodzaju poparcie udzielone mu przez Sarę Palin. Była gubernator Alaski i członkini republikańskiego tandemu w wyborach prezydenckich cztery lata temu stwierdziła, że gdyby oddawała glos w Karolinie Południowej to zagłosowałaby na Gingricha. Ciekawe jest pytanie, czy potencjalnych wyborców Gingricha zniechęci do niego wywiad jego byłej żony dla telewizji ABC, w którym zarzuca mu ona brak moralnego charakteru koniecznego do sprawowania urzędu prezydenta. Z jednej strony wyborcy dobrze znają historię jego trzech małżeństw, ale równocześnie powrót tej sprawy w tym momencie, może okazać się dla niego wybitnie niekorzystny.

Gingricha, choć front-runnerem wyścigu był tylko przez kilka tygodni (na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku), spotkało w tym czasie więcej niepowodzeń niż lidera sondaży – Mitta Romneya. W ciągu 8 miesięcy od ogłoszenia kandydatury rozpadał mu się sztab wyborczy, był intensywnie atakowany przez Super PAC Romneya, fiaskiem zakończyły się jego starania o dopisanie do kartę wyborczej podczas prawyborów w Wirginii, a wreszcie ostatnio zbierał cięgi od wielu zwolenników Republikanów za przemycanie w krytyce aktywności biznesowej byłego gubernatora Massachusetts elementów antykapitalistycznych. Na korzyść Gingricha na pewno działa teraz to, ze przed głosowaniem odbędzie się jeszcze jedna debata (dziś w nocy na antenie telewizji CNN), a to właśnie dobre występy podczas tego typu spotkań były w głównej mierze przyczyną wzrostu jego popularności w listopadzie 2011 r. Gingrich podkreśla zresztą, że Romney w bezpośrednim pojedynku z Barackiem Obamą byłby bezradny i tylko on może przeciwstawić się urzędującemu prezydentowi podczas bezpośredniej dyskusji.

I nawet jeśli nazywa on w ich trakcie Obamę prezydentem „food stamps” to okazuje się, że ma w tym poniekąd rację o czym świadczy raport „Wall Street Journal”. W sytuacji kiedy ogłoszone wcześniej zwycięstwo Romneya w Iowa okazuje się być bardzo wątpliwe, a to, że zwycięży on w New Hampshire było niemal pewne odkąd ogłosił swój start w wyborach, primaries w Karolinie Południowej okazują się być najważniejsze spośród trzech pierwszych głosowań. Ewentualny tryumf Gingricha może doprowadzić do konsolidacji elektoratu konserwatywnego wobec jego kandydatury. Kolejne głosowanie odbędzie się 31 stycznia na Florydzie, gdzie, aby przeprowadzić skuteczną kampanię wymagane będzie posiadanie sporego budżetu.

Wszystko, co chcecie wiedzieć o Romneyu

18 Sty

W dniu w którym społeczność internautów protestuje przeciw ustawom: SOPA i PIPA; w sieci został upowszechniony dokument, który zawiera kompletne dossier Mitta Romneya, ułożone pod kątem możliwości zaszkodzenia mu.

Raport przygotowany przez pracowników kampanii prezydenckiej senatora Johna McCain’a, który jeszcze cztery lata temu rywalizował z byłym gubernatorem Massachusetts w prawyborach GOP, a dziś jest jego gorącym zwolennikiem, trafił do Internetu w listopadzie ubiegłego roku, ale dopiero dzisiaj dowiedziała się o nim szeroka publiczność.

Pismo potwierdza słabości Romneya takie jak etyka sytuacyjna i wątpliwy konserwatyzm. Poza tym wiele miejsca poświęca jego przeszłości biznesowej. Zapewne wszyscy konkurenci faworyta wyścigu do prezydentury mogli zapoznać się z tym dokumentem już wcześniej, ale teraz również zwykli wyborcy mają rzadką szansę poznać tak dogłębnie życiorys prawdopodobnego kandydata Republikanów.

Z 200-stronicowym raportem można zapoznać się tutaj, zaś z jego omówieniem np. tu.